Spis treści:
- Pościg z Czeladzi do Bytomia zakończony katastrofą
- Ranni nastolatkowie trafili do szpitala
- Sprawą zajmie się sąd rodzinny
- Wnioski po tragicznym incydencie
Pościg z Czeladzi do Bytomia zakończony katastrofą
Policjanci z Czeladzi próbowali zatrzymać osobowego fiata do kontroli. Kierowca, zamiast się zatrzymać, gwałtownie przyspieszył i rozpoczął szaleńczą ucieczkę. Samochód pędził drogą krajową nr 94 w stronę Siemianowic Śląskich. Auto prowadzone przez 14-latka stanowiło ogromne zagrożenie dla innych uczestników ruchu.
Pościg trwał kilkanaście minut. Zakończył się w Bytomiu na skrzyżowaniu ulic Krakowskiej i Witczaka. W tym miejscu młody kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Fiat uderzył w barierki oraz zaparkowane samochody i stanął w płomieniach. Wszyscy pasażerowie zdążyli uciec przed rozprzestrzenieniem się ognia. Strażacy szybko ugasili płonący wrak.
Ranni nastolatkowie trafili do szpitala
Najciężej poszkodowany został 14-letni kierowca. Doznał urazu klatki piersiowej. Jeden z pasażerów złamał rękę, a pozostali doznali ogólnych stłuczeń. Obecnie wszyscy znajdują się pod opieką lekarzy, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Kierowca: uraz klatki piersiowej
- Pasażer: złamana ręka
- Pozostali: ogólne stłuczenia
Samochód należał do matki jednego z nastolatków. Chłopcy mieli dostęp do kluczyków, co budzi pytania o odpowiedzialność rodziców. O tej porze powinni być w swoich domach, a nie ryzykować życie na drodze.
Sprawą zajmie się sąd rodzinny
O dalszym losie nastolatków zdecyduje sąd rodzinny. Możliwe są różne konsekwencje:
- Upomnienie
- Nadzór kuratorski
- Umieszczenie w ośrodku wychowawczym
Policja prowadzi postępowanie wyjaśniające. Śledczy próbują ustalić, jak chłopcy uzyskali dostęp do samochodu i dlaczego byli poza domem w środku nocy. Rodzice mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności, jeśli zostanie wykazane rażące zaniedbanie z ich strony.
Wnioski po tragicznym incydencie
Ten incydent pokazuje, jak niebezpieczne mogą być nieodpowiedzialne decyzje nastolatków. Eksperci od lat alarmują, że brak odpowiedniej kontroli nad młodzieżą może prowadzić do tragedii. Konieczne są działania mające na celu poprawę nadzoru rodzicielskiego.
Rodzice powinni być bardziej czujni i świadomi tego, co robią ich dzieci. Tylko przypadek sprawił, że tym razem nie doszło do tragedii. Może to być ostrzeżenie, które skłoni dorosłych do refleksji nad bezpieczeństwem swoich pociech.
źródło: katowicedzis